Polityka transferowa Widzewa po przyjściu Marcina Kaczmarka uległa zmianom. Nowy trener uznał, że potrzebuje w drużynie więcej doświadczonych piłkarzy. Dostał już prezent w postaci Marcina Robaka, a wkrótce otrzyma również Sebastiana Rudola.
Obrońca obserwował jedyny środowy trening łodzian jeszcze „po cywilnemu”, ale nie jest tajemnicą, że wkrótce ma się to zmienić. 24-latek, który ma na koncie 130 występów w Ekstraklasie ma dzisiaj dokończyć formalności związane z transferem, więc w każdej chwili można spodziewać się oficjalnego komunikatu. Oczywiście, pod warunkiem, że nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, a nie takie transakcja upadały w futbolu na ostatniej prostej.
Kibice można wierzą, że Rudol wkrótce zostanie widzewiakiem, ale nie tracą również nadziei na sprowadzenie Mateusza Możdżenia. Doświadczony pomocnik, mający na koncie mistrzowski tytuł z Lechem Poznań, jest łączony z Łodzią już od zimy. Wówczas stronom nie udało się nawet zbliżyć do finansowego kompromisu, ale teraz miałoby być inaczej.
„Gazeta Wyborcza” poinformowała, że transfer 28-latka cały czas jest realny, choć w rozmowach z zawodnikiem wciąż brak przełomu. Miałoby to spowodować, że przy Piłsudskiego cierpliwość w negocjacjach wyczerpie się w ciągu najbliższych dni. Zdaniem dziennikarzy „GW”, w Widzewie mieliby czekać do piątku na decyzję piłkarza. Jeśli jej nie podejmie, można spodziewać się wdrożenia planu B. Na razie nic nie wskazuje na to, że miałby to być Łukasz Trałka. On także tego lata rozmawiał z łódzkim klubem, ale w jego przypadku wydaje się, że temat wyhamował jeszcze mocniej.
Dziś próbowaliśmy zapytać Mateusza Możdżenia o kulisy jego rozmów z Widzewem lub ewentualne ich zdementowanie. Występujący w ostatniej rundzie w Zagłębiu Sosnowiec gracz nie chciał jednak w żaden sposób komentować wydarzeń. „Niczego nie mogę w tej sprawie powiedzieć” – mówił naszemu portalowi. Czy to dobry znak? Oceńcie sami!
Fot. Zagłębie Sosnowiec