PRZEJDŹ DO NEWSA
Decydujesz się porzucić dobrze płatną, spokojną pracę i przyjąć ofertę poprowadzenia drużyny, która zaczęła sezon bardzo słabo, wygrywając tylko jeden z pięciu meczów. Przyjeżdżasz na pierwszy trening i po nim chce ci się tylko usiąść i płakać. Tak wyglądał początek przygody trenera Bronisława Waligóry w Widzewie.