W poniedziałek pisaliśmy, że testy w Pogoni Siedlce zakończył Marcin Kozłowski. Obrońca wrócił do Łodzi i pojawił się na treningu drugiego zespołu. To tymczasowe rozwiązanie, bo wychowanek ma rozmawiać na temat skrócenia umowy, a później wrócić do Siedlec.
Inaczej może być w przypadku Przemysława Banaszaka. On również może opuścić Pogoń, ale nie po to, by negocjować warunki przejścia do tego zespołu. Widzew 24 dowiedział się, że chętny na jego pozyskanie jest inny II-ligowiec. Chodzi o Górnik Łęczna, czyli klub położony na Lubelszczyźnie, blisko Szczebrzeszyna, z którego pochodzi Banaszak.
Nie tylko bliska odległość od domu miałaby skusić napastnika na skorzystanie z oferty łęcznian. Drugim ważnym aspektem są finanse. Banaszak nie miał w Widzewie małego kontraktu, a przenosząc się do Pogoni musiałby zmniejszyć swoje zarobki nawet dwukrotnie. W Górniku, jak usłyszeliśmy, ta różnica nie byłaby aż tak odczuwalna.
Póki co Banaszak wciąż jest piłkarzem łódzkiego klubu. Jeżeli zamierza zmienić barwy, musi najpierw ustalić warunki rozwiązania kontraktu. Chyba, że wybrana zostanie opcja z transferem czasowym. Gdy zawodnik otrzymywał sygnał, że nie będzie miał większych szans na grę, mówiono także o wypożyczeniu. Jak potoczą się jego losy, zobaczymy.
Oprócz Marcina Kozłowskiego (więcej o jego sytuacji TUTAJ) i Przemysława Banaszaka, Widzew posiada na liście transferowej także Macieja Kazimierowicza, Mikołaja Gibasa, Kacpra Falona oraz Filipa Mihaljevicia. Co do tego pierwszego, nie wygląda na to, że chciałby on kurczowo trzymać się kontraktu w Łodzi. Przed kilkoma dniami „Kaziu” był na testach w Wigrach Suwałki, ale nie dogadał się z klubem finansowo. Jeżeli chodzi o Gibasa i Falona, to istnieje szansa, że wkrótce obaj rozwiążą umowy. Ofensywnego pomocnika jakiś czas temu chciała wspominana Pogoń Siedlce, ale temat później przygasł. Zawodnik ma mieć także zapytania z I ligi.
Najtrudniej wygląda sytuacja Mihaljevicia. Chorwat ma bardzo wysokie zarobki i łatwo nie zamierza z nich zrezygnować. Nie zaakceptował obniżki kontraktu, dzięki czemu mógłby dostać miejsce w pierwszej drużynie, więc pozostają dwie opcje: co najmniej pół roku spędzone w rezerwach albo rozwiązanie umowy. W tym drugim przypadku trzeba jednak dogadać się w kwestii odprawy, a tu na razie porozumienia nie ma.