Dobiega końca sprawa przedłużenia umowy Daniela Mąki z Widzewem. Jak udało nam się dowiedzieć, zawodnikowi w końcu udało się spotkać z prezes Martyną Pajączek, ale decyzja wstrzymana jest do czasu jej rozmowy z trenerem.
Mąka był jednym z piłkarzy, którym z dniem 31 lipca skończył się kontrakt. W przeciwieństwie do Patryka Wolańskiego, Huberta Wołąkiewicza, Łukasza Turzynieckiego, Kornela Kordasa i Christophera Mandiangu, postanowiono jednak jeszcze się z nim nie rozstawać. Ze względu na duże zasługi dla zespołu (zejście z I ligi do III ligi oraz wywalczenie dwóch awansów), widzewiak dostał jeszcze jedną szansę. W treningach miał zaskarbić sobie uznanie trenera Enkleida Dobiego, którego zdanie miało zadecydować o tym, czy Mąka zostanie w kadrze.
Nowy szkoleniowiec RTS przypatrywał się postawie pomocnika przez kilka dni, a po meczu sparingowym z Pogonią Grodzisk Mazowiecki przekazał mu, że ten sportowo zdał egzamin. Piłkarz osobiście opowiedział, jak wyglądała tamta rozmowa. „W poniedziałek [10 sierpnia] spotkałem się z trenerem i dostałem zielone światło dla pozostania w klubie. Miałem udać się do gabinetu pani prezes, by porozmawiać na temat warunków nowej umowy. Niestety, do teraz nie było mi to jeszcze dane. Ale rozumiem to, trwa gorący okres transferowy, więc cierpliwie czekam i dalej pracuję z zespołem” – powiedział na antenie RadioWidzew.pl w dniu 13 sierpnia.
Minęło kolejnych osiem dni, a sytuacja Mąki pozostawała nierozwiązana. Sam zawodnik nie chciał już zabierać głosu w temacie, ale z kilku źródeł słyszeliśmy, że nie mógł doprosić się rozmowy z Martyną Pajączek. Ta miała być przekładana z dnia na dzień, aż wieści o problemach w komunikacji dotarły do Stowarzyszenia Reaktywacji Tradycji Sportowych. Jak ustaliliśmy, to właśnie po interwencji SRTS Pajączek w końcu znalazła czas dla zawodnika, który reprezentował czerwono-biało-czerwone barwy w ponad stu ligowych spotkaniach. Do spotkania doszło dziś po południu, ale na jej efekty trzeba jeszcze chwilę zaczekać.
Widzew24.pl dowiedział się, że szefowa zarządu patrzy na kwestię przedłużenia kontraktu z 32-latkiem inaczej niż trener Dobi i jego asystenci. Pajączek chciała podjąć autonomiczną decyzję, że zakończy współpracę z Danielem Mąką, jednak po namowach ze strony wiceprezesa Piotra Szora czy dyrektora sportowego Mirosława Leszczyńskiego, wstrzymała się. Słyszymy, że chce osobiście porozmawiać o tym z Dobim, gdy ten skończy trening z zespołem. O ile prezes ma pełne prawo podejmować suwerenne decyzje i nie można mieć do niej pretensji o ewentualną rezygnację z usług pomocnika, o tyle czas, jaki musiał upłynąć, by piłkarz poznał stanowisko najważniejszej osoby w spółce, pozostawiają wiele do życzenia. Mąka może stracić nie tylko pracodawcę (część fanów poprze ten ruch, część nie), ale przede wszystkim ponad dwa tygodnie, które mógł poświęcić na szukanie innego klubu.
Przy Piłsudskiego do rozwiązania pozostaje jeszcze kwestia Merveilla Fundambu. Tu również słychać kuluarowe doniesienia, że wszystko przeciąga się przez opieszałość zarządu. Cierpliwość tracą powoli nie tylko kibice, ale także Krzysztof Stanowski. Znany dziennikarz, będący „opiekunem” Fundambu, przyznał na Twitterze, że pokłady jego wyrozumiałości nie są niewyczerpane. W odpowiedzi na wpis Grzegorza Waraneckiego stwierdził, że gdyby nie bardzo pozytywne wrażenia Kongijczyka z dotychczasowego pobytu w Łodzi, temat transferu dawno by już upadł. Stanowski dodał też, że nie chodzi o sprawy związane z pozwoleniem na pracę dla obcokrajowce. O te nawet jeszcze nie wystąpiono!
Grzesiu, powiem tak: macie naprawdę wielkie szczęście, że jemu się aż tak podoba w zespole i że aż tak pasuje mu współpraca z trenerem, który mówi po francusku.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) August 21, 2020
Obecnie drużyna Widzewa przebywa na zgrupowaniu w Opalenicy, wraz z Merveillem Fundambu, ale bez Daniela Mąki. Nie wiemy jeszcze, czy ten drugi dołączy do kolegów, a do tego czy ten pierwszy nagle nie wyjedzie, nie można być w 100% pewnym. Pozostaje oczekiwanie na ruch szefowej spółki.