Widzew24.pl – wszystkie newsy o Widzewie w jednym miejscu

Wywiad własny z T. Stamirowskim: „Jestem w stanie finansować klub, by wprowadzić go do Ekstraklasy”

photo
Skrzydła pozwolą latać
photo
Podsumowanie 15. kolejki Ekstraklasy
photo
U-19: Zwycięstwo na koniec zmagań wojewódzkich
photo
Widzew w końcu zachwycił [ZDJĘCIA]
photo
J. Sypek: „Powtarzałem, żeby grać na drugi słupek, bo jest tam dużo miejsca”
Facebook
Twitter
Email

Coraz więcej spekulacji na temat zmian właścicielskich w Widzewie. Wśród krążących pogłosek wymieniane jest między innymi nazwisko Tomasza Stamirowskiego, który miałby wykazywać chęć zakupu akcji klubu. Porozmawialiśmy z samym zainteresowanym, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że nie jest to wykluczony ruch.

– Gdy powiązaliśmy pana nazwisko z możliwością zakupu akcji klubu, nie brakowało głosów niepokoju. Nie wszyscy pozytywnie oceniają okres, gdy z Remigiuszem Brzezińskim trzymaliście stery nad Widzewem.

– Zdaję sobie sprawę, że wynik sportowy przesłonił inne rzeczy i paru osobom, zaczynając od pani Martyny Pajączek, zależało na klasycznym potępieniu poprzedników. Można mieć swoją ocenę decyzji personalnych, ale chyba każdy, kto bliżej analizował sytuację Widzewa, widział że budowana była struktura i kładliśmy nacisk na sport. Zatrudniony został doświadczony dyrektor sportowy, szef skautingu i planowanych było wiele innych elementów w dziale sportu. Powstał plan rozwoju akademii – sam z Maćkiem Szymańskim przed jego przyjściem do klubu miałem z siedem czy osiem spotkań. Zapleczem infrastrukturalnym akademii miały być tereny łódzkiego Startu. Po sezonie przedstawiliśmy szczegółowy raport, zawierający diagnozę i rekomendację ulepszeń, w tym w obszarze przygotowań czy też badań lekarskich. Dopracowane były umowy i niezbędne raporty przy pozyskiwaniu zawodników. Szkoda, że Przemek Kita był chyba jedynym graczem, który podlegał tym standardom, a którego przyjście w ramach komitetu transferowego akceptowaliśmy z Remigiuszem Brzezińskim. Podobnie było w obszarze finansowym i jak ktoś popatrzy na to, jak my to raportowaliśmy, a jak jest to robione teraz, to widać różnicę. A już wtedy widzieliśmy, że są obszary kosztów do poprawy. Przyjęliśmy wówczas strategię, że za sprawy piłki odpowiadać ma silny dyrektor sportowy, mający autonomię i będący rozliczany z wyników, z kolei prezesem został Jakub Kaczorowski, który nie wywodził się bezpośrednio z piłki, tylko z biznesu. Jego zadaniem było uporządkować struktury klubu.

– Co teraz wymaga, pańskim zdaniem, najpilniejszych działań? Wiele opinii mówi, że trzeba zacząć od zmian w samym stowarzyszeniu.

– Oprócz koncentracji na budowie drużyny na kolejny sezon, najbardziej widoczna jest potrzeba zmian organizacyjnych. Klub nie może funkcjonować tak, jak obecnie ma to miejsce. Po drugie, potrzebna jest stabilność. Stowarzyszenie działa na zasadach demokracji, w sposób naturalny pojawiają się różne koncepcje, czy oceny, co ma swoje minusy przy realizacji. Z drugiej strony, można popatrzeć na przykład Józefa Wojciechowskiego w Polonii Warszawa, czy Sylwestra Cacka w Widzewie Łódź. Gdy właściciel jednoosobowo podejmuje dobre decyzje, to jest super. Problemy pojawiają się wtedy, gdy podejmuje złe. Rozproszona struktura właścicielska w Widzewie działałaby dobrze, ale do tego fundamentalnym warunkiem jest dobry wybór osób zarządzających. Po rezygnacji Przemysława Klementowskiego uznaliśmy, że jest potrzeba zatrudnienia osób z zewnątrz, a nie ze stowarzyszenia, żeby nie dochodziło do pewnego przemieszania strukturalnego. Obecny układ mógłby właściwie działać, gdyby udało się stworzyć silny i stabilny zarząd dla spółki. Bez tego nie ma na to szans. Niezbędna jest także jasna strategia i konsekwencja w jej realizacji. Jeżeli uznamy na przykład, że w Widzewie ma być silny dyrektor sportowy, to się tego trzymamy. Jeśli zdecydujemy, że funkcjonować ma akademia, to po roku czy dwóch nie wycofujemy się z tego i nie debatujemy, czy ona ma nadal być, bo są potrzebne pieniądze na pierwszy zespół. Jest wpisana w strategię, to powinna dalej działać. Klubu nie da się zbudować w perspektywie półrocznej czy rocznej.

– Według pana te niezbędne zmiany da się wprowadzić w krótkim czasie?

– Na początku roku klub sam nie wiedział, na czym stoi. Gdy pojawiło się zagrożenie i padały oceny, że w marcu stracimy płynność finansową, to zostałem poproszony, by pomóc w ocenie sytuacji, ponieważ wyglądało to mało komfortowo. Była to trudna sytuacja chociażby pod względem podejmowania decyzji o wzmocnieniach. Gdyby nie te trudności, być może dokonalibyśmy jako klub lepszych transferów. Naprawa niektórych elementów jest prosta, ale są także obszary, których zmiana nie będzie łatwa. Spójrzmy na przykład na wynagrodzenia piłkarzy. W stosunku do ogólnego budżetu nie są one duże, z raportu wynika, że to około 30%. To jest naprawdę mało i nie jest tak, że odejście kilku wysoko opłacanych graczy od razu zmieni naszą sytuację. Pozostałe elementy kosztów wymagają grubszych zmian.

– Struktura właścicielska również wymaga zmian?

– O tym musi zadecydować samo Stowarzyszenie. Prezes Piotr Pietrasik po ostatnim sezonie przyznał, że wymagane są zmiany i należy podjąć rozmowy z inwestorami, co zyskało kierunkową aprobatę pozostałych osób. Działania zostały podjęte. Według mojej wiedzy prowadzone były rozmowy przez Zarząd Stowarzyszenia i pełnomocnika z siedmioma czy nawet ośmioma podmiotami. Było też krótko rozważane rozszerzenie Stowarzyszenia w ideę socios, czego byłem zwolennikiem, ale ten pomysł nie przeszedł. Na najbliższym Walnym planowane jest podsumowanie efektu dotychczasowych rozmów. Wszyscy w stowarzyszeniu mamy świadomość, że trzeba poddać pod dyskusję temat wejścia inwestora i sytuacji, co zrobić, gdy go nie będzie. Ale nie mogę wyjść przed szereg i powiedzieć, jaki będzie efekt tej dyskusji. Pamiętajmy też, że raz już inwestora znaleziono. Mówię o Murapolu, który ostatecznie został sponsorem klubu na cztery lata. Teraz się to kończy, ale trzeba powiedzieć, że to były istotne dla Widzewa środki i klub źle na tym nie wyszedł. Niedawno głośno było także o ofercie z Hiszpanii, media ogólnopolskie o tym szeroko pisały, dlatego uważam, że każdy doskonale wie, że klub jest otwarty na negocjacje z potencjalnym inwestorem.

– Tym samym dochodzimy do pytania, czy Tomasz Stamirowski może nim być.

– To jest trudna decyzja. Historycznie zastanawiałem się nad zainwestowaniem kiedy rozpoczynały się rozmowy z Murapolem i momentami żałuję, że tego wtedy nie zrobiłem. Nie mam niestety zasobów podobnych, jak ma właściciel Rakowa Częstochowa, czy też właściciele Termaliki Nieciecza, nie mówiąc już o panu Januszu Filipiaku z Comarchu. Byłbym pewnie jednak w stanie zapewnić finansowanie na poziomie 2-3 milionów rocznie przez kolejne pięć lat, co pozwoliłoby dotrzeć na poziom Ekstraklasy i zbudować solidny organizacyjnie klub. Inwestycję traktowałbym długoterminowo i starałbym się pozyskać kolejnego partnera, który zainwestowałby większe środki, pozwalające walczyć o mistrzostwo – a bardzo chciałbym doczekać takiej chwili. Jak każdy, zastanawiam się, co będzie z Widzewem dalej, ale zakup akcji to nie jest prosta sprawa. Jest to bardzo złożone. Na pewno czynnikiem motywującym nie byłaby chęć zarobku, tylko byłoby to podyktowane stroną emocjonalną. Jestem przecież kibicem i na pewno klubu nie zostawię.

– Wiemy, ile pan jest gotów dać Widzewowi. A czy pan ma jakieś swoje warunki przed zakupem akcji?

– Dużo zależy od tego, jak samo Stowarzyszenie będzie widziało przyszłość, a także od realnej diagnozy, w jakim miejscu jest klub. Trudno mi osobiście na przykład akceptować działalność klubu bez dyrektora sportowego. Ważna jest dyskusja, być może w szerszym gronie, na temat modelu struktury właścicielskiej klubu. Kiedyś myślałem, że idealną strukturą dla Widzewa byłoby Stowarzyszenie mające kilka procent akcji. Szeroko otwarte na kibiców, skoncentrowane na wspieraniu rozbudowy muzeum oraz akademii, mające duże znaczenie społecznościowe. Grupa kilku osób, będących kibicami Widzewa, która wyłoży istotne środki i zapewni sprawność decyzyjną oraz zewnętrzny partner, któremu będzie zależało na przykład na promocji marki. Dwie pierwsze grupy zapewniałyby bezpieczeństwo klubowi. Niezależnie od wszystkiego, inwestycja bez szerszej akceptacji jest dla mnie pozbawiona sensu. Nie zamierzam robić niczego na siłę. Na pewno chciałbym jednak uciąć spekulacje i wyraźnie podkreślić, że żadne decyzje z mojej strony nie zapadły.

– Ma pan obawy o finanse Widzewa? Wiele mówi się, że płynność do końca sezonu może być zagrożona.

– Nie mam pełnej wiedzy, choć na bazie dostępnych mi informacji wydaje się, że sezon zakończymy z deficytem. Oczywiście niektóre zobowiązania można rolować, klub nie ma zaciągniętych wielomilionowych pożyczek, dlatego nie jest to jakiś wielki problem. Ten zacznie się w kolejnym sezonie, zwłaszcza w kontekście kończących się umów z głównymi sponsorami oraz ciągłej niepewności w zakresie obecności kibiców na trybunach, na czym klub ewidentnie traci. Dlatego trzeba zastanowić się, jak to wszystko właściwie ułożyć. W Widzewie nie ma El Dorado, środki gotówkowe pewnie zejdą nam do zera lub będzie jakiś niewielki minus, ale na tle wielu innych drużyn, zaczynając od drugiego łódzkiego klubu, który w opinii biegłego za rok 2020 ma wpisane zagrożenie kontynuacji działalności i ujemne kapitały na poziomie blisko 3 mln złotych, nie jest to dramatyczna sytuacja.

– Wracając na koniec do pańskiej osoby, mam rozumieć, że inwestycja w klub z pana strony jest bardzo realna? Zapytam też o nazwiska, które krążą w spekulacjach, a które miałyby pojawić się przy Piłsudskiego wraz z panem.

– Jak już mówiłem: nie wykluczam, ale jest do tego daleka droga. Chciałbym przy okazji rozwiać krążące plotki, że prowadziłem w tym zakresie intensywne działania, choć mam oczywiście własne przemyślenia co do koniecznych zmian. Kompletnie wyssane z palce są dywagacje co do osób ze Skry Bełchatów, podobnie jak byłego prezesa Wisły Płock, Jacka Kruszewskiego. Co do Łukasza Masłowskiego, to oczywiście go znam i mam na jego temat dobrą opinię. Łukasz sam był w stanie krytycznie ocenić pewne własne decyzje, co doceniam. Nie jestem jednak pewien, czy chciałby znowu wejść w tę trudną rolę. Nie mam na chwilę obecną gotowej oferty i jej złożenie musiałbym dobrze przemyśleć.

– Kiedy kibice mogą spodziewać się jakichś ruchów w tej sprawie?

– Czekam zarówno na diagnozę i ocenę rady nadzorczej oraz dyskusję w gronie Stowarzyszenia na temat przyszłości klubu. Dobrze, aby był konsensus co do optymalnej struktury właścicielskiej i działań co do kolejnego sezonu. Nie może być też dla mnie tak, że przyjdzie człowiek, który nie będzie do Widzewa czuł sentymentu, bo skończy się to tak, jak z panem Cackiem.

Rozmawiał Maciej Wojciechowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Widzew_Zagłębie2
Wrócić do wygrywania w „Sercu Łodzi”!
Legia_Widzew_Alvarez
Czas na klasyk!
IMG_1762
Tam nas jeszcze nie było!
Widzew_Górnik
Z Górnikiem w „Sercu Łodzi”
Widzew_Korona
O punkty i podtrzymanie serii
Legia_Widzew_Alvarez
Czas na klasyk!
1
0
Would love your thoughts, please comment.x